Nadszedł czas na drugą cześć podsumowującą zakres prac z roku 2011.
Na pierwszy ogień idą fotografie wykonane przez Sequined Sun, o którego zazdrośni są ci, którzy lubią pić ze mną piwo i grać pierwsze skrzypce w sesjach zdjęciowych, gdzie wyginam śmiało ciało przed obiektywem;-).
I żeby nie grać już na nerwach innym, nie będę po raz wtóry chwalić tego wspaniałego fotografa, który w dodatku jest też świetnym stylistą.
Dodam tylko jeszcze, że wiele jeszcze naszych wspólnych prac czeka na publikację - tych, które zalegają w moim archiwum i tych, które będą jeszcze przez nas wykonane.
It's time to present the final part of my best photos taken in the year 2011. So, here we go.
Below you can admire the works by Sequined Sun, american photographer who claims to be an amateur, but in my opinion he's better than most of the professionals. Moreover, he's not just a photographer, but also a great stylist. More of his photos are awaiting to be published and you'll see them very soon. They're really worth seeing, I can assure you.
Kolejne dwa zdjęcia są autorstwa znacznie bardziej kontrowersyjnego ode mnie artysty - Patricka Ceuppensa.
Dzięki wyjazdowi do Antwerpii zyskałam wiele - oczywiście masę zdjęć, przetarcie nowych szlaków poza granicami Polski celem rozwijania się jako modelka i samozaparcia w nieprzejmowaniu się tym co powiedzą inni;-)
These two pictures were taken by one of the best fetish/latex photographers in Europe, Patrick Ceuppens. My trip to Anwerp turned out to be a great adventure, one of the most exciting photo shoots I've ever had. It was my first experience with real fetish photography, and it felt actually good to be a real fetish model, even for one day:-)
These two pictures were taken by one of the best fetish/latex photographers in Europe, Patrick Ceuppens. My trip to Anwerp turned out to be a great adventure, one of the most exciting photo shoots I've ever had. It was my first experience with real fetish photography, and it felt actually good to be a real fetish model, even for one day:-)
Kolejne zdjęcia są autorstwa pewnego skromnego artysty;-). No dobra...nie będę ściemniać;-). Ten prawdę mówiąc nieskromny fotograf to mój mąż we własnej osobie. No bo któż nie lubi robić zdjęć? A w związku z tym, że z mężem podzielamy te same umiłowanie fetyszystyczne (na pewno są to pończochy nylonowe), sesje zdjęciowe są dla nas miłym spędzeniem czasu, bez zmuszania się do czegokolwiek.
Poza tym, dzięki niemu przetrwałam wiele trudnych życiowych momentów. Z tego miejsca serdecznie mu dziękuję, że potrafił mnie wesprzeć dobrym, a czasem stanowczym słowem, które umacnia mnie w krytycznych chwilach.
Another presented images have been taken by my own personal beloved and lawful husband... He's an aspiring photographer and we always have a lot of fun during our common photo shoots. As you can see, he's good in taking photos of my legs and feet in nylons:-). We both share the extraordinary feeling, this one and only limitless undying love which shines around me like a million suns...
No i nie obędzie się bez Holdenowych zdjęć:-). Kiedyś nawet napisałam na łamach mojego bloga: "Na zawsze Holden". I tak - zawsze on, bo świetnie się czuję u niego... W dodatku zdjęcia wychodzą wyśmienicie:-)
And last, but not least - HOLDEN. As I once wrote - Holden forever! Great pal, talented cook and most of all - brilliant photographer:-). These images speak louder than words:-)
No comments:
Post a Comment